W ostatnich miesiacach jak pewnie wiecie pracowalem. W lipcu (2 tyg) no i od wrzesnia w weekendy. Gdzie? w sklepie. Moze to i smieszna praca - sprzedawca, kasjer ale wale to. Ja mam pieniadze a ten co sie smieje pewnie ich nie ma. A ja to robie w weekendy i placa mi na godziny. Owszem placa malo ale znajdzcie sobie prace w wybranych godzinach co ja chcem (piatek - 14(15)-22, sobota 8-16, niedziela 10-18) a nie pracodawca. Platne mam za godziny wiec ile pracuje tyle zarobie. To tak dla niedowiarkow. Lubie naprawde swoja prace, dzieki niej np znam ceny wiekszosci alkoholi, smak, co z czym sie pije... nikt mi nie wcisnie wina wytrawnego jak bede chcial cos do pieczeni. Po protu to wiem i tym sie interesowalem bo podstawy musialem wiedziec. Wiadomo bylo tez ze mama zazlatwila mi prace, na Osobowicach... niby daleko ale sie przyzwyczailem, bo szkole tez mam wcale nie blizej.. No i teraz ta zla wiadomosc. Zaczne od tego ze mialem super prace, bo supermarket kojarzy sie z wyzyskiem za mala cene. Ja pracowalem tyle cio musialem. Teraz bede musial z roznych przyczyn to zmienic. Jesli sie uda bede pracowal na Klecinie (!) u mojej starej snajomego - tez w Creatorze. Coz czasy szefowania mamusi minely choc na pewno nie raz sie nawyginalem za dwoch. Mam nadzieje ze dojzd nie bedzie uciazliwy bo z sasiedniego osiedla mam 107... ale co bedzie z praca? czy bede mial przywileje godzinowe (wybieram kiedy chcem...)? czy bedzie to praca jak w innych supermarketach gdzie sie ludzmi pomiata (nie boje sie tego slowa uzyc bo kazdy wie jak sie pracuje w takich sklepach i kazdy tez wie ze tam za duzo sienie zarobi). tesknie za czasami ktore mam obecnie: fajna zaloga, klijentami na czesc - czesc... aleteraz bedzie inaczej.... mam nadzieje ze nie bedzie az tak zle....